
Bardzo lubiłem chodzić po drzewach.
Mama mi trzepała spodnie z kory za każdym razem. Ja byłem taki, że jak ojciec powiedział: „Ty nie wejdziesz na to drzewo”, to ja z przekory, chcąc pokazać, że potrafię, wchodziłem! Później Niemcy te wszystkie drzewa powycinali.
Bardzo dobrze wspominam lekcje polskiego. Wystarczyło, że przeczytałem trzy razy jakiś wierszyk i już potrafiłem go wyrecytować. Występowałem w prawie każdym teatrzyku w szkole. Nawet po jej skończeniu zdarzało się, że ktoś mnie przezywał „Pajacyk”. Bardzo lubiłem literaturę, szczególnie utwory Mickiewicza. W czasie okupacji byłem przez jakiś czas u wujka. On miał dzieła Adasia i ja je wszystkie przeczytałem. Uwielbiam Mickiewicza za jego język, tę prostotę.
Do kina chodziłem bardzo często. Pamiętam pierwsze filmy z naszą artystką, co niedawno zmarła –Danutą Szaflarską. Po wojnie „Zakazane piosenki” były dla nas naj, naj, naj!

Sprawy miłosne…
…ja całe życie miałem szczęście do Krystyn. Kiedy zacząłem pracę w pogotowiu, to pierwszy wyjazd, pierwsza pacjentka była Krystyna. Później na oddziale pracowały aż cztery Krystyny i piąta sprzątaczka. Tak się składa, że ta, której przysięgałem, że jej nie opuszczę, też miała na imię Krystyna. Jak to najczęściej bywa, poznałem ją przez przypadek. Było wezwanie do krwotoku, kolega poprosił, abym go zastąpił. Zajeżdżam, myślałem, że zobaczę jakąś starszą osobę, a tutaj młodziutka dziewczyna. Zawiozłem ją do szpitala. I tak się poznaliśmy.
Całe życie ciężko pracowałem. Odkąd pamiętam. Imałem się różnych zajęć, aż w końcu związałem się na stałe ze służbą zdrowia. Najpierw byłem lekarzem ogólnym, później zrobiłem specjalizację laryngologa. I tak już do emerytury zostało. Właśnie to jest moją życiową mądrością – ciężko pracować.